Masz sklep internetowy i chcesz sprzedawać za granicą? Musisz wysłać obcojęzyczny email lub przetłumaczyć ofertę handlową, a nie znasz języka obcego na rynku, który Cię interesuje? To dzisiaj żaden problem!
Rozwój internetu przyzwyczaił nas do tego, że informacje mamy podane błyskawicznie i w przystępnej formie. Dla branży e-commerce jest to szczególnie ważne, ponieważ klienci z zagranicy potrzebują profesjonalnie przetłumaczonych treści, które ułatwią im zakup.
W tym artykule dowiesz się dlaczego warto tłumaczyć strony WWW na różne języki oraz dlaczego Google Tłumacz nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem.
Czy klienci zagraniczni zwracają uwagę na tłumaczenie w sklepach internetowych?
Internet daje nam praktycznie nieograniczone możliwości wyszukiwania, zarówno produktów jak i usług. Ponad 50% internautów w Europie przegląda strony internetowe, które nie są napisane w ich języku, a 44% z nich uznało, że jest to przeszkoda w zrozumieniu treści.
Patrząc z perspektywy biznesowej, w szczególności w kontekście firmy z branży e-commerce lub opierających swoją komunikację marketingową o narzędzia dostępne online, rozumiemy to jako bardzo dużą barierę, która powstrzymuje potencjalnych klientów przed zakupem.
Rozważając tłumaczenia swoich treści na inne języki powinniśmy zastanowić się przede wszystkim, na jakich rynkach chcemy świadczyć swoje usługi. W tym wypadku warto zwrócić uwagę na dane statystyczne takich organizacji jak Bank Światowy, Grant Thornton, czy agencja Bloomberga, które jako najpopularniejsze języki na świecie podają:
- chiński,
- angielski,
- hiszpański,
- hindi,
- arabski,
- bengalski,
- rosyjski,
- portugalski,
- japoński,
- niemiecki,
- francuski.
Wspomniane organizacje podają również najbardziej obiecujące rynki e-commerce na świecie, wśród nich: Peru (hiszpański), Malezja (malezyjski), Meksyk (hiszpański), Nigeria (angielski) i Polska.
Dlaczego Google Tłumacz nie jest dobrym pomysłem do tłumaczenia treści w sklepach internetowych?
Niestety, przedsiębiorcy rozpoczynający swoje działania w internecie często idą na skróty, korzystając z mechanicznych narzędzi do tłumaczenia tekstów np. Google Translator (Tłumacz Google). O ile wspomniane narzędzie wydaje się niezastąpione w przypadku przetłumaczenia krótkiego tekstu w celu zorientowania się w treści, to wykorzystywanie tego typu tłumaczeń w profesjonalnych materiałach jest z biznesowego punktu widzenia niebezpieczne.
Powód? Duże ryzyko popełnienia błędów, które w najlepszym wypadku mogą ośmieszyć, zmniejszając reputację firmy.
Korzystając z doświadczeń firm zagranicznych i analizując potrzeby polskich użytkowników, pomysłodawcy dogadamycie.pl stworzyli innowacyjną usługę internetową, dzięki której użytkownicy mogą w łatwy i intuicyjny sposób zlecać usługi translatorskie, a za pośrednictwem portalu można skorzystać z szerokiej palety usług translatorskich w ponad 304 parach językowych.
Zagrożeniem, w przypadku błędów merytorycznych, jest wprowadzenie w błąd potencjalnego klienta, co może nieść za sobą bardzo przykre konsekwencje prawne lub finansowe. Błędy, które popełniane są przez tłumacza wujka Google’a, wynikają ze specyficznie napisanego oprogramowania, będącej silnikiem translatora. Program wykorzystuje do tłumaczenia analizę statystyczną, a nie jak w przypadku większości tłumaczy mechanicznych, analizę na bazie reguł gramatycznych.
Patrząc na aspekty techniczne narzędzia od Google , wiemy, że działa on na zasadzie analizy korpusu równoległego danej pary językowej, biorąc za wzór duży zbiór tekstów równoległych. Niestety w tym schemacie działania nie zachodzi tłumaczenie bezpośrednie z języka źródłowego na język docelowy, a pośrednie, w którym język źródłowy tłumaczony jest najpierw na angielski, a następnie z angielskiego na język docelowy.
Na co uważać przy korzystaniu z aplikacji Tłumacz Google?
Powyższa funkcjonalność wpływa niekorzystnie na tłumaczenie wynikowe, gdyż w przypadku większości języków gubione są subtelności językowe. Wynika to z faktu, że język angielski jest mało precyzyjny gramatycznie. Jeżeli Twój produkt jest specyficzny, skierowany do pewnej niszy lub wąskiej grupy docelowej – translator może zgubić sens przy niektórych frazach, co z kolei wpłynie na doświadczenie użytkownika.
Ciekawe jest również to, w jaki sposób Google translator „uczy się” tłumaczeń na różne języki. Odbywa się to w sposób automatyczny na zasadzie indeksowania ogromnej ilości wielojęzycznych stron WWW. Pozwoliło to na całkiem niezłej jakości tłumaczenia maszynowe dla wielu języków europejskich na język angielski i w drugą stronę.
Wydawałoby się, że nie może być nic piękniejszego, a jednak Tłumacz Google wpadł w pułapkę własnej popularności.
Spowodowało to, że coraz więcej stron zaczęło stosować usługę do tłumaczenia swoich witryn i na tej podstawie uruchamiać nowe wersje językowe. Te z kolei trafiły do narzędzia indeksującego, co doprowadziło do ciekawej sytuacji – algorytmy tłumaczące zaczęły się uczyć tłumaczenia nie na podstawie wysokiej jakości materiałów ludzkich tłumaczy, lecz na tym co sam wcześniej wygenerował, uwzględniając w tym wszystkie błędy oraz niespójności.
Doprowadziło to swoistego sprzężenia zwrotnego, w którym na nieszczęście użytkowników system przyjmuje na wejściu trochę błędów, a zwraca na wyjściu coraz więcej błędów.
Tłumaczenia językowe, a lokalizacja użytkownika
Oczywiście Google to potężna firma i ciągle pracuje nad usprawnieniem systemu i ulepszaniem jakości tłumaczeń, jednak jeszcze dużo czasu upłynie, zanim właściciele sklepów online będą mogli w 100% polegać na tłumaczeniach mechanicznych.
Szczególnymi przykładami, w których tłumacz Google’a nie jest skutecznym narzędziem są homonimy oraz idiomy, które są wyrażeniami właściwymi z punktu widzenia danego języka i nie dają się przetłumaczyć dosłownie.
Dlaczego język to nie wszystko wyjaśnia Adam Konracki Chief Sales Officer w dogadamycie.pl:
Do każdego zlecenia należy podchodzić indywidualnie i dostosowywać się do szczegółowych wytycznych klienta. Co ważne, tłumaczenie powinno być realizowane, biorąc pod uwagę lokalizację, czyli kraj w którym strona www lub e-sklep ma funkcjonować.
Warto w takich przypadkach korzystać z usług native speakera, który wychwyci niuanse językowe panujące w danym kraju lub podpowie lepsze rozwiązania językowe. Usługę tą rekomendujemy szczególnie w przypadku tekstów sprzedażowych lub marketingowych. W takim wypadku korekta native speakera jest wartością dodaną, która poza weryfikacją poprawności merytorycznej tłumaczenia, dodaje doświadczenie językowe spójne z pozycji odbiorcy z danego kraju.
Peruwiańczycy, na przykład, są bardzo zorientowani na rodzinę. W związku z tym warto wziąć pod uwagę, że produkty lub usługi będą często wykorzystywane nie tylko przez jednego użytkownika, a decyzje zakupowe mogą być uzależnione od wielu osób. Mieszkańcy tej szerokości geograficznej wakacje spędzają od stycznia do marca co nie jest tradycyjnym okresem urlopowym w Europie, więc warto mieć to na uwadze przy uruchamianiu kampanii reklamowych skierowanych do turystów.
Język hiszpański jest również językiem urzędowym Meksyku, ale oprócz tego istnieje ponad 60 różnych dialektów regionalnych, które są rozpoznawalne i należy wziąć pod uwagę przed uruchomieniem kampanii marketingowej. Między innymi właśnie dlatego w przypadku tekstów biznesowych warto korzystać z usług profesjonalnego tłumacza.
Jeśli już teraz chcesz skorzystać z profesjonalnych tłumaczeń dla swojej firmy, kliknij przycisk poniżej:
Wpis powstał przy współpracy z firmą dogadamycie, oferującą tłumaczenia biznesowe przez Internet.