Najbliższe miesiące mogą okazać się dla wszystkich użytkowników Facebooka bardzo ciekawe. Nie jest tajemnicą, że największy serwis społecznościowy na świecie przygotowuje kilka ewolucyjnych zmian w mechanizmach publikacji i reakcji na posty. Jedną z nich jest nowy zestaw emotek, które mają za zadanie dokładniej odzwierciedlać uczucia użytkowników używających przycisku „Lubię To”. Jak wpłynie to na komunikację wielkich marek z klientami?
Ktoś umiera – Lubię to, bo jestem smutny
Działanie Facebooka jest bardzo zasadne, a przy tym bardzo ryzykowne, dodające „kolejny poziom” interakcji. Dotychczasowe rozwiązanie po tej zmianie przestanie przypominać formułę przydzielania „lajka”. Zasadne, gdyż popularny znaczek łapki w górę nie zawsze pasował do treści wpisu. Przykład? Informacja o śmierci ważnej osobistości i tysiące „Lubię to”, które u niejednego internauty wzbudzało niesmak. Rzeczywistość była trochę inna.
Pewnym usprawiedliwieniem tego zjawiska była chęć rozprzestrzenienia informacji. Jeszcze kilka lat temu Like Button opracowany przez Facebooka pełnił rolę zgodną z jego nazwą – miał promować treści lubiane przez użytkowników. Z czasem jednak, zmienił się w narzędzie, które ma za zadanie wykazać wysoki poziom zainteresowania danym wpisem, zwiększając jego zasięg. Czasem skutecznie irytując, bo na tablicy przewijało się sporo treści niskiej jakości tzw. lolcontent.
Nie każdy lajk to lajk, bo chodzi o zasięg
Facebook doszedł jednak do wniosku, że symboliczne lajki idące w tysiące (które można było kupić za kilkadziesiąt dolarów na aukcjach) nie posiadają żadnej wartości i zmienił algorytmy zasięgu organicznego (bezpłatnego) wśród osób obserwujących profil – ten aspekt bardzo mocno uderzył przede wszystkim w marketerów i firmy reklamujące swoje usługi. Zasięg został mocno ograniczony, uzależniony od wielu parametrów postu. Do dzisiaj uważa się, że bardzo duże znaczenie na liczbę odbiorców ma liczba udostępnień.
Jest w tym dużo prawdy, ale brak „share’ów” nie zamyka wcale drogi dotarcia do swoich fanów. Metod na poprawę zasięgu organicznego jest bardzo dużo. Trendy wykazują, że ludzie coraz częściej wchodzą w interakcję z Twoim fanpage, gdy pojawi się na nim film lub galeria zdjęć – to zawsze zwiększa popularność wpisu. Oczywiście pozostaje jeszcze opcja sponsorowanego postu, ale tutaj trzeba oczywiście przygotować się na konkretne wydatki, które nie zawsze przełożą się na sukces.
Lubię to, ale jednocześnie jestem wściekły
Jaki ma z tym związek nowy projekt Facebooka? Wszystko rozbija się właśnie o zasięg postów, a także komunikację między administracją profilu i użytkownikiem. Nikt nie wie, jak rozbudowanie mechanizmu „emocji” wpłynie na ten parametr, jak dodanie do lajka rozwścieczonej miny wpłynie na odbiór treści przez osoby trzecie (ile razy reagowaliśmy na działania naszych znajomych?). Możemy oczywiście domniemywać, że tak rozwinięte interakcje będą lepiej widoczne na naszej tablicy, aczkolwiek należy w tym upatrywać także szanse dla drugiej strony. Dodatkowe emotikony pomogą lepiej odczytać nastroje fanów, ich potrzeby. To także świetne narzędzie do szybkiej analizy i dostosowania treści. Być może zachęci to do aktywizacji profili instytucji, które do tej pory ignorowały lub nie angażowały się w mediach społecznościowych. To dla nich ciekawa perspektywa na szybkie zbudowanie wokół siebie stabilnej społeczności i promocję poprzez nowy kanał marketingowy.
Jest w tym oczywiście pewne ryzyko – czy dodanie emotek o zabarwieniu negatywnym będzie wiązało się z większą popularnością postu? Czy firmy stać będzie wówczas na kreowanie „sztucznych” wpadek i błędów, które tak naprawdę mają za zadanie zwiększyć liczbę interakcji, pomijając w ten sposób kwestię jakości materiałów?
Facebook doskonale wie co robi. Nikt nie porzuci kanału, na którym można dotrzeć do milionów klientów. Kontrowersyjne zmiany w ograniczaniu zasięgu, wprowadzenie Edge Rank, nowe algorytmy dostarczania treści na tablicę zostały przez branżę przetrawione, przy czym jest to bardziej związane z podjęciem wyzwania – marketerzy oraz autorzy treści i aplikacji codziennie zmagają się problemem dotarcia do swoich klientów. Niektórzy będą dalej marudzić, ale to na bazie wszystkich decyzji Facebooka rozwijamy nasze umiejętności w budowaniu relacji i opracowywaniu strategii komunikacji. Dzięki temu media społecznościowe wciąż zaskakują. I tak samo powinno być z nowymi emotkami.