Wpisz poszukiwane słowo i wciśnij Enter.

Jak budować markę i zwiększać sprzedaż w sklepie internetowym? – Podcast Mistrzowie eCommerce home.pl #13

Jak budować markę i zwiększać sprzedaż w sklepie internetowym? – Podcast Mistrzowie eCommerce home.pl #13

Uruchamiasz właśnie sklep internetowy i chcesz sprzedawać swoje produkty do coraz większej liczby klientów? Zadbaj o dobry wizerunek marki. O wyzwaniach stojących przed przedsiębiorcami budującymi wizerunek swojej firmy porozmawialiśmy z prawdziwym Mistrzem eCommerce – Gosią Dziembaj, która prowadzi sprzedaż designerskiej pościeli w sklepie internetowym foonka.store. W 13 odcinku podcastu poruszamy wiele ciekawych tematów, które pomogą rozwinąć Twój biznes!

Z tego odcinka dowiesz się m.in.:

  • od czego zacząć budowę marki sklepu internetowego,
  • jak do budowy marki sklepu internetowego wykorzystać Instagrama,
  • dlaczego nazwa domeny w sklepie internetowym jest bardzo ważna.

Jak budować markę i zwiększać sprzedaż w sklepie internetowym – Podcast Mistrzowie eCommerce home.pl #13

Kliknij na poniższy przycisk i dodaj do obserwowanych nasz kanał na Youtube, aby otrzymywać informacje o nowych odcinkach podcastu w pierwszej kolejności!

 

Dodaj nasz podcast do obserwowanych w serwisie lub aplikacji:

Posłuchaj 13 odcinka:

Gotowe notatki


Inne odcinki podcastu – przeczytaj i posłuchaj

Odcinek #1 10 kroków do uruchomienia sklepu internetowego

Odcinek #2 Co to jest Allegro Smart?

Odcinek #3 Jak przygotować sklep internetowy na rynek zagraniczny?

Odcinek #4 Jak dzięki opakowaniom zwiększyć sprzedaż w sklepie internetowym?

Odcinek #5 Jak stworzyć regulamin sklepu?

Odcinek #6 Jakie metody płatności wybrać w sklepie internetowym?

Odcinek #7 Jak zwiększyć sprzedaż przed świętami?

Odcinek #8 Analiza konkurencyjnego sklepu internetowego

Odcinek #9 Jak budować wizerunek sklepu internetowego na Facebooku?

Odcinek #10 Polityka prywatności w sklepie internetowym

Odcinek #11 Jak mądrze wybrać kuriera dla sklepu internetowego?

Odcinek #12 Jak zwiększyć sprzedaż dzięki Google Shopping?

Jak budować markę i zwiększać sprzedaż w sklepie internetowym – zapis rozmowy

Marcin: Cześć, słuchasz podcastu Mistrzowie eCommerce home.pl, ja nazywam się Marcin Kowalik i dzisiaj bardzo się cieszę, że się spotykamy w tym kolejnym odcinku, ponieważ zwykle jest tak, że w tych naszych podcastach opowiadamy o takich bardzo technicznych rzeczach. Rozmawiamy czy to z moimi kolegami z home.pl, czy też z naszymi partnerami, którzy są ekspertami w konkretnych tematach, którzy dostarczają konkretne usługi. I też takimi ekspertami w home.pl się otaczamy. A dzisiaj mamy takich – jak by to powiedzieć – prawdziwych mistrzów e-commerce, ponieważ moim i waszym dzisiaj gościem jest Gosia Dziembaj z foonka.store.

 

Gosia: Cześć, witam wszystkich.

 

Marcin: Cześć, dziękuję, że znalazłaś czas dla mnie i dla naszych słuchaczy. To jest teraz gorący okres w Foonce – ten koniec grudnia, tuż po świętach?

 

Gosia: Koniec grudnia to już jest taki moment, kiedy możemy odpocząć, ponieważ jeszcze zeszły tydzień był dosyć wariacki, na wariackich papierach. Zwykle jest tak, że od mniej więcej października do końca grudnia jest najbardziej intensywny czas, jeżeli chodzi o sprzedaż. Więc teraz odpoczywamy.

 

Marcin: Ja się szczerze mówiąc waszym klientom nie dziwię. I teraz wizualizacja – jesteśmy otoczeni – w sklepie Foonka Store – piękną pościelą. Ta pościel, te poduchy w bardzo dobry sposób imitują albo siano, albo mech, albo porosty i to wygląda genialnie. Dla facetów wzrokowców, dla kobiet wzrokowców też, jest to uczta dla oczu. Dlatego nie dziwię się, że ci klienci pewnie na święta sporo zamówień zrobili. Chciałbym, żebyśmy dzisiaj Gosiu, porozmawiali o tym, jak doszliście do tego sukcesu, ponieważ w mojej opinii, w moich oczach, to co robicie, odnosi sukces. Jak znaleźliście swoją grupę docelową, jak w ogóle wpadliście na taki pomysł. No i tak, żebyśmy przez chwilę pogadali o poszczególnych krokach, które doprowadziły do tego, że jesteście tu, gdzie jesteście. My jesteśmy w sklepie fizycznym w Szczecinie – ul. Świętego Ducha…

 

Gosia: Świętego Ducha 2A

 

Marcin: Super, zapraszamy w Szczecinie. Ale też, a nawet bardziej, funkcjonuje sklep internetowy pod adresem…

 

Gosia: www.foonka.store

 

Marcin: Przez dwa „o” – Foonka. No dobrze, to teraz tak. Skąd pomysł na tak oryginalną pościel?

Skąd wziąć pomysł na sklep internetowy?

Gosia: Zawsze powtarzamy to samo zdanie – że zaczęło się od tęsknoty za latem. Staramy się już go nie używać, ale taka jest prawda, że po prostu chcieliśmy pościel, w której będzie się przyjemnie spało, ale też, która będzie działała na nasze emocje. Czyli nie tylko wygląd, ale też to, za czym tęsknimy. Ludzie są w tym momencie tak zabiegani, że bardzo często chcą wrócić do natury, brakuje im spacerów po lesie i my chcieliśmy wprowadzić właśnie ten kawałek natury do domów. Nie tylko w postaci roślin, które są teraz bardzo modne, ale tekstylia, które naszym zdaniem były bardzo zaniedbane, jeżeli chodzi o design. I wpadliśmy na pomysł pościeli, która imituje stóg słomy i siana. Ten pomysł został wysłany na konkurs podczas Wroclove Design Festival. To było w 2013 roku i tam dostał się do finału, gdzie musieliśmy pokazać prototyp. Więc na szybko był tworzony prototyp, ponieważ wysłaliśmy wizualizację, więc najpierw było to. Później był prototyp, a na tej wystawie znalazła nas następna kurator, która chciała ten produkt pokazać już w Kopenhadze na targach Design. Więc musieliśmy się pospieszyć, żeby tam już nie wysyłać prototypu, tylko prawdziwy produkt. Więc to poszło bardzo szybko, tak jakby bez naszej kontroli. Może to było dobre, że nie zastanawialiśmy się nad tym. Po prostu ta pościel chciała zostać pokazana na wystawach, my musieliśmy się do tego dopasować. A na wystawach okazało się, że jest bardzo dużo osób, które chcą kupić. Więc to była taka dosyć szybka decyzja, że „ok, jeżeli produkt się podoba, to w takim razie znaczy, że musimy się za to zabrać”.

 

Oczywiście największym problemem było opracowanie procesu produkcji. Ale jak to już mieliśmy za sobą, to pierwszym naszym krokiem było stworzenie własnego sklepu internetowego. Bo nie mając żadnej sieci dystrybucji, to jest najprostsza droga, żeby trafić do klienta. I tutaj też jest taki problem, że my nie mieliśmy opracowanego klienta docelowego. To nie było tak, że my wymyśliliśmy ten koncept specjalnie dla grupy 20-30 lat – nie, tak nie było. Bo później na targach, jak jeździliśmy na targi takie sprzedażowe np. Targi Rzeczy Ładnych w Warszawie, okazało się, że ten produkt trafia absolutnie do wszystkich. Czyli i dzieci się zachwycały, i już bardzo tacy starsi ludzie, którzy wspominali dzieciństwo, że oni na siennikach spali. Tutaj wstrzeliliśmy się naprawdę i w trend w to, że grupa odbiorców jest bardzo szeroka, ponieważ każdy z nas potrzebuje pościeli. Bardzo dużo osób jednak docenia dobre wzornictwo, dobrą jakość. Bo tutaj jeżeli chodzi o jakość, też dbamy o to, żeby była jak najlepsza. Produkujemy w Polsce i to klienci tez doceniają. Tak to się zaczęło, a potem już poszło dalej.

 

Marcin: Ok, czyli najpierw był pomysł. Te małe kroczki, które słyszycie, to są kroki bohaterki instagramowej Foonki, o niej później chwilę – mały piesek nam towarzyszy cały czas. Ok, czyli no widzisz, trochę mi odwróciłaś mój plan na rozmowę.

 

Gosia: Przepraszam.

 

Marcin: Ale nie, to jest wszystko super! Bo ja też się uczę o was cały czas i to jest świetna historia. Czyli wydaje mi się – popraw mnie jeśli się mylę – że to nostalgia i ta tęsknota za spaniem na sianie, i za tym fajnym dzieciństwem, trochę pozbawionym trosk, jest też pomocna w sprzedaży waszego produktu?

Jak wystartować ze sklepem internetowym?

Gosia: Tak, jak najbardziej. To, że te pościele działają na wszystkie zmysły – no, może poza zapachem. Dużo osób nam mówi, że jeszcze zapachu brakuje

 

Marcin: Jeszcze, chwilowo. Ale pracujecie nad tym?

 

Gosia: Tak, pracujemy, dlatego mamy świece sojowe jeszcze dodatkowo. Ale tak, że nie dość, że wygląda bardzo realistycznie, to jeszcze działa na te wszystkie emocje. I właśnie dużo osób od razu reaguje „o Jezu, a ja pamiętam właśnie wtedy i wtedy leżałem na łące”. Teraz mamy Alpejską Łąkę, wiec takie komentarze też się zdarzają. I to nie było tak, że my myśleliśmy o tym przed stworzeniem produktu, że stworzymy taki produkt, który odpowiada…

 

Marcin: Odpowiada konkretnej grupie.

 

Gosia: Tak, tak. Znaczy mieliśmy pomysł i on spodobał się na tyle, że stworzyła się wokół tego pomysłu cała firma. I w tym momencie tych wzorów jest pięć. Mamy też wzory dziecięce, takie ilustrowane. Będziemy rozwijać też inna kolekcję, nie tylko tę inspirowaną naturą. Więc to tak zaczynając od studia projektowego, którym chcieliśmy być, przekształciliśmy się w firmę, produkującą pościele. Co mi absolutnie nie przeszkadza, ponieważ dalej cały czas projektujemy. Ale cała nasza energia właśnie już idzie w Foonkę.

 

Marcin: Ok, czyli te pierwsze kroki, jak byśmy mogli to podsumować, to wyglądały tak, że najpierw był pomysł, później ten pomysł przedstawiliście na wielu konkursach, został on zaakceptowany przez odbiorców, przez jury i to było dla was potwierdzeniem, że ten kierunek jest właściwy. Zaczęliście rozwiązywać „problem” – w cudzysłowie – odnośnie produkcji.

 

Gosia: Tak, tak, co nie było łatwe.

 

Marcin: Co nie było łatwe, tak. I dopiero potem zaczęliście myśleć nad sklepem internetowym.

 

Gosia: Tak, tak, dokładnie. Czyli nie było tak, że „dobra, robimy pościele, mamy sklep internetowy, tylko teraz tę pościel trzeba wymyślić albo skądś sprowadzić”. Nie, to było właśnie od tej drugiej strony. Ale sklep internetowy był pierwszym krokiem, jaki podjęliśmy przed nawet współpracą z jakimkolwiek innym sklepem stacjonarnym. Było dla nas oczywiste, że musimy zacząć budowę marki właśnie od tego. Że jeżeli są ludzie, którzy chcą kupić nasze produkty, to muszą mieć miejsce, w którym będą mogli to zrobić, więc sklep internetowy to podstawa.

 

Marcin: Ok, macie zwalidowany pomysł, nazwijmy to, na produkt. Macie już gotowy produkt, produkcja działa, kolejne kolekcje powstają, jesteście zadowoleni ze swojego produktu, sprzedaż powoli się rozkręca, sklep internetowy stoi, no i co? I mamy koniec roku 2017, czyli prawie rok temu. Co się wtedy wydarza?

 

Gosia: Trochę wydarzyło się wiele zmian w naszej firmie, na które nie do końca mieliśmy wpływ. Chodzi o zmianę nazwy – był to rebranding troszeczkę wymuszony przez to, że duńskiej firmie HAY nie spodobało się, że nasze nazwy są podobne, że pierwsze trzy litery są takie same, a działamy w tym samym obszarze, w sensie, że obszarze wyposażenia wnętrz.

 

Marcin: Ok, czyli do połowy 2017 działaliście jeszcze pod nazwą Hayka.

 

Gosia: Hayka.

 

Marcin: Jasne.

Dlaczego rebranding jest czasem konieczny?

Gosia: I ta nazwa towarzyszyła nam od samego początku, czyli jak pościel trafiła na pierwszą wystawę, to już tam była nazywana Hayka. Tak nazwa powstała też od słowa hay, czyli od siana i chcieliśmy, żeby brzmiała tak fajnie, tak jak „Hayka, Hey”. Więc tak to się zaczęło i w pewnym momencie, kiedy chcieliśmy zarejestrować tę nazwę w Europejskim Urzędzie Patentowym, tam znaleźli nas właśnie prawnicy marki HAY i niestety nie zgodzili się na to i przez rok nasi prawnicy z ich prawnikami przerzucali się różnymi pismami, co można, a czego nie można. Koniec końców wyszło na to, że pozwolili nam zostawić markę Hayka dla kolekcji pościeli, co jest dla nas bardzo ważne, ponieważ klienci, którzy nas znali do tej pory pod tą nazwą, dalej mogli nas wyszukać. Czyli nasze pościele dalej pod tą marką funkcjonują. I śmieszny przykład z tego roku, gdzie byliśmy w Warszawie na targach Warsaw Home – przychodzili klienci, patrzyli na nasze pościeli, patrzyli na nazwę firmy i już widzę ten podejrzliwy wzrok. I ja mówię „nie, nie, spokojnie, to jest ta sama firma, to jest Hayka, proszę się nie martwić”. „Uf, bo już myślałam, że ktoś Was podrabia”, ja mówię, że „nie, zmieniliśmy nazwę”.

 

Marcin: Super, fajna rekcja.

 

Gosia: Więc tak jakby ludzie najbardziej kojarzą nas po samych wzorach, samych pościelach i bardzo nas też za to szanują. Dlatego wiedzieli, że coś im tu nie pasuje, a nie słyszeli jeszcze o tym. Nie do wszystkich dotarła informacja, że ta nazwa została zmieniona w zeszłym roku. Więc tak, rok temu w Sylwestra siedzieliśmy do później nocy, żeby zdążyć z przebudową sklepu, żeby już było nowe logo, żeby cały sklep wyglądał już tak, jak powinien z nową nazwą, czyli z Foonką właśnie. Kosztowało to naprawdę dużo pracy i nerwów. Wiadomo, że grudzień jest bardzo pracowitym okresem, jeżeli chodzi o sprzedaż, a my jeszcze do tego musieliśmy pracować właśnie nas rebrandingiem. No i tak właśnie mamy rocznicę.

 

Marcin: Przetrwaliście. Nie było myśli takiej z tyłu głowy: „a, tyle się napracowaliśmy, tak było fajnie dotychczas, ale teraz nie będziemy mogli korzystać z tej nazwy tak szeroko, jak byśmy chcieli, to może jednak zakopać ten projekt i skupić się na czymś innym…”?

Gosia: Nie, nigdy w życiu. Ale fakt jest taki, że dalej często mówimy, że idziemy do Hayki, więc jeszcze to trochę potrwa. Skoro my jeszcze się do końca nie przestawiliśmy na nową nazwę, to myślę, że klientom tez to trochę zajmie. Choć oczywiście jest sporo klientów, którzy w tym roku poznali nas już jako Foonkę i z tym nie mają żadnego problemu. Więc był to bardzo stresujący rok – poprzedni – teraz musieliśmy się w to wszystko wdrożyć, więc oczywiście i opakowania, i metki trzeba było zmieniać, katalogi.

 

Marcin: Ale przetrwaliście, gratulacje.

 

Gosia: Dzięki.

 

Marcin: I napieracie do przodu.

 

Gosia: Tak, wszystkie konta na Facebooku, na Instagramie. Właśnie też zrobiliśmy tak, żeby nie zamykać, nie zmieniać nazwy starych kont, tylko otworzyliśmy nowe. Więc teraz mamy kilka kont na Instagramie, kilka kont na Facebooku – tak, żeby ci, którzy znali nas pod Hayką cały czas mogli dotrzeć do nas po tej samej nazwie właśnie do pościeli.

 

Marcin: Mi od razu ciśnie się kilka takich pytań, nazwijmy to, organizacyjno-roboczych, związanych właśnie z tym rebrandingiem, bo na pewno kontakt z tymi, nazwijmy to, prawnikami po drugiej stronie do miłych nie należał, pewnie był stresujący.

Gosia: Przyznam szczerze, że ja to zostawiłam prawnikom i oni kontaktowali się z nami tylko w takich bardzo kluczowych kwestiach, czy się zgadzamy czy nie, bo dla mnie to był taki stres.

 

Marcin: Oczywiście, czyli to rekomendujesz – po prostu znaleźć profesjonalistę, który się tym zajmie.

 

Gosia: Tak, tak.

 

Marcin: Jasne. To teraz z punktu widzenia osoby, która stara się rozumieć mechanizmy stojące za marketingiem, stojące za sprzedażą, powiedz i podpowiedz naszym słuchaczom, co staraliście się robić, żeby w toku tego rebrandingu nie stracić klientów? Żeby ciągle być z nimi w kontakcie, żeby liczba zamówień jak najmniej cierpiała na tym? Już przekładając to na takie konkretne rzeczy, jak sprzedaż?

 

Gosia: Tych klientów, którzy np. są zapisani na nasz newsletter, informowaliśmy kilka razy, że będzie taka sytuacja. Oczywiście na profilach na Facebooku, na Instagramie, też informowaliśmy o tym, że musimy zmienić nazwę. Staraliśmy się też zainteresować media tym tematem. Czyli bardzo ważne było dla nas, żeby ta informacja doszła do jak największego grona, wiec były wypuszczone pressy, kilka gazet się tym zainteresowało – z czego się bardzo cieszę przy okazji.

 

Marcin: To jest taki trochę niekończący się temat pewnie, nie? Podejrzewam.

 

Gosia: Tak.

 

Marcin: Sam fakt, że my o tym teraz rozmawiamy, jest też dobrym dowodem na to, że jest to ciekawa historia po pierwsze i pewnie też dla was takie zadanie, które będzie jeszcze trwało długo, długo, długo.

 

Gosia: Jeszcze długo, długo. Ale cieszę się, że to się wydarzyło w tym momencie, a nie na przykład za 10 lat, gdzie będziemy już w innym miejscu jako firma i o wiele łatwiej było nam zrobić rebranding w tym momencie właśnie, rok temu.

 

Marcin: Ok. To teraz zawsze staramy się w tym podcaście dawać konkretne porady, żeby nasi słuchacze jak najwięcej z tego wynieśli dla siebie. Czyli co? Sugerujesz czy też moglibyśmy podpowiedzieć, że jeżeli mamy już jakiś fajny produkt albo usługę, który przeszedł pierwszy test rynkowy czy też w jakiejś grupie testowej zauważyliśmy, że jest zainteresowanie tym produktem i jesteśmy zainteresowani tym, żeby pokazać światu szeroko ten nasz produkt albo usługę, to co? Doradzałabyś sprawdzenie, czy ktoś nie ma zastrzeżonego znaku towarowego, tak?

 

Gosia: To znaczy tak – myślę, że to jest podstawa. U nas było tak, że te nazwy nie wydawały nam się na tyle podobne. Jednak tutaj znane marki mają o wiele więcej do gadania.

 

Marcin: Mają siłę przebicia, nazwijmy to tak.

 

Gosia: Mają siłę przebicia. Bo bardzo wiele mówiło nam, że: „ej, ale to nie są takie same – HAY i Hayka – przecież tam są jeszcze dwie dodatkowe litery”. Zresztą ważny jest też zapis – oni zapisują swoją nazwę literami drukowanymi, u nas to było bardziej, jak imię, czyli pierwsza litera duża, a następne małe. Bo chodzi też o to, żeby klienci się nie mylili patrząc po prostu na logo. Ale to nie wystarczyło – marka HAY była już zarejestrowana dawno temu i myślę, że bardzo pilnują tego, żeby w tym obszarze, w którym oni działają, nie było podobnych nazw. Oni mówili, że ich klienci będą myśleli, że my jesteśmy ich podmarką i my będziemy na tej zasadzie korzystać. Co dla nas było dosyć dziwnym argumentem, ale wiadomo – prawo się rządzi trochę innymi zasadami, niż nam się wydaje. Zresztą, jak szukaliśmy nowej nazwy, to było koszmarnie trudne, żeby wymyślić nową nazwę, gdzie domena jest jeszcze wolna – to jest niesamowicie trudne.

 

Marcin: To jest kolejna podpowiedź dla naszych słuchaczy, nazwijmy to – nawet w notatkach, przed uruchomieniem sklepu albo biznesu internetowego, sobie zapisać.

 

Gosia: Pierwsza rzecz. Wymyślaliśmy nazwę – „no, fajna, fajna”. Następny krok, to było wejście na stronę home.pl i sprawdzenie czy domena jest wolna – zajęta. Dobra, no to nie nadaje się.

 

Marcin: I wtedy pojawiła się domena .store jako rozwiązanie, tak?

 

Gosia: Nie. Znaczy akurat z Foonką zrobiliśmy tak, że wykupiliśmy absolutnie wszystkie możliwe domeny.

 

Marcin: Czyli nauka, nazwijmy to, zebrana podczas kontaktu z duńskim partnerem – to jest chyba złe słowo, ale z duńską stroną – też jest taka, żeby zarejestrować wszystkie domeny, które są związane z waszą nazwą.

 

Gosia: Tak, zależało nam na tym, żeby nazwa była taka, gdzie wszystkie domeny – a przynajmniej większość z nich – będzie dostępna. I faktycznie z Foonką udało się tak, że i .com, i .eu, i .store – i właśnie skorzystaliśmy z tych nowych opcji. Ostatnio też zostało wykupione foonka.design, ponieważ wszystkie profile społecznościowe mamy foonka.design i myślę, że to jest jedna z ważniejszych rzeczy w dzisiejszych czasach. Pierwsza rzez, którą się robi, to sprawdzenie domeny i które domeny są dostępne. Jeżeli już jest ta domena zarejestrowana, to jest mała szansa, żeby ją odzyskać, chyba że za grube miliony. Więc tak to wyglądało, że bardzo trudnym etapem było wymyślenie nazwy takiej, która nam się podoba, która fajnie brzmi i gdzie domeny jeszcze są dostępne.

Sklep internetowy na Instagramie – na co zwrócić uwagę?

Marcin: Jak się przygotowywałem do tego naszego spotkania, to przeglądałem sobie w sieci różne teksty o tej waszej przygodzie, nazwijmy to, z rebrandingiem, ale natknąłem się na bardzo fajny profil na Instagramie. Ten profil nosi nazwę lady.foonka.official – to jest jeden z kilku waszych profili na Instagramie. Tylko powiedz mi, czemu ja tutaj widzę pięknego pieska w pościeli?

 

Gosia: Tutaj pomysł z tym profilem wyszedł od pracowników. Często przyprowadzamy swojego psa, który tak naprawdę ma na imię Bujda, do pracy. Jest po prostu maskotką wszystkich i jak robiliśmy sobie z nią zdjęcia, to ktoś wpadł na pomysł: „ale fajnie, gdyby Bujda miała swój profil na Instagramie”. Że zrobimy z niej celebrytkę, że to będzie taka oficjalna reprezentantka, oficjalna twarz marki w sieci. I wyszło to naprawdę fajnie, ponieważ no trzeba by było zajrzeć na ten profil i poczytać opisy do zdjęć, które tam są. Ale Lady Foonka ma mnóstwo przygód, czasami się nudzi w pracy, czasami nadzoruje budowę, czasami nadzoruje wysyłanie paczek.

 

Marcin: Goni lisa.

 

Gosia: Goni lisa, tak. O tutaj akurat jest zdjęcie, gdzie Lady Foonka nadzoruje zawieszanie kosza, który mamy na trzecim piętrze – mamy kosz, można sobie pograć u nas w burze w kosza też.

 

Marcin: Ale ja widzę, że Lady Foonka generalnie ma sporo fanów, takich stałych obserwatorów.

 

Gosia: Tak, tak, tak, myślę, że jest sporo osób, które ją obserwują. To jest piękny dźwięk, nie wiem czy można włączyć, jak śpiewa Celine Dion?

 

Marcin: Ok, to jest jeden z kilku profili na Instagramie. Skąd pomysł na takie właśnie wielowątkowe korzystanie z Instagrama?

 

Gosia: Na Instagramie takim oficjalnym Foonki, bardziej on jest wizerunkowy, czyli chcemy pokazywać produkty, chcemy je pokazywać w ładnych aranżacjach, tam nie ma za bardzo przestrzeni na wygłupy. Jeżeli chodzi o Lady Foonkę, to tam możemy pokazać, jak to wygląda od środka, jak nasza praca wygląda od środka, jak do tego podchodzimy, ponieważ mamy bardzo fajny zespół, który super się uzupełnia i Lady Foonka jest tego idealnym obrazem. Jest jeszcze cały czas profil hayka.bedding, czyli to jest profil samych pościeli. Na razie to wszystko tak jakby wygląda, jak by to była jedna całość, ale w tym roku wprowadzimy nową kolekcję pościeli, która będzie się bardzo różniła od Hayki, czyli od tych naturalnych. I Foonka będzie zbierała całość, a Hayka to już będą tylko te pościele naturalne, więc dlatego zostawiliśmy to w ten sposób, że tych profili jest kilka. Tak samo, ja się zawsze śmieję, że tak jak Kanken ma – Kanken to jest tylko jeden plecak, a firma, która robi plecaki Kanken ma przecież mnóstwo innych produktów. Ale Kanken ma swój profil na Instagramie i na Facebooku. Więc czasami wzorujemy się na tych dużych markach. Wiadomo, że mamy jeszcze do nich dużo, dużo kilometrów do nadrobienia, ale myślę że warto czasami też zaglądać do tych większych i zobaczyć jak oni to robią.

 

Marcin: Pewnie. I się inspirować. Ale tę swoją obecność w jakiejkolwiek postaci – czy poprzez Lady Foonkę, czy poprzez te kolekcje pościeli na Instagramie – rozumiem, że traktujecie wizerunkowo, chcecie tam pokazać swoje produkty w jak najlepszym świetle albo opowiedzieć jakąś historię właśnie o waszej maskotce. Ale prowadzenie tych wszystkich aktywności na Instagramie to jest też czas, tak?

 

Gosia: Oj tak. To jest mnóstwo czasu.

 

Marcin: Dużo czasu zajmuje.

 

Gosia: Mnóstwo czasu. Czasami wiemy, że powinno być tego więcej, częściej. Tak samo jeszcze są dwa konta na Facebooku. Więc jeżeli osoby, które nas obserwują, mają do nas jakieś pretensje, że za rzadko wrzucamy jakieś materiały, to po prostu to oznacza, że nie mamy momentu, żeby do tego usiąść i to zrobić. W tym momencie jest jedna osoba, która jest odpowiedzialna u nas w firmie za te wszystkie konta – to jest Tomek, który też jest naszym fotografem, robi genialne zdjęcia. I bez tej osoby, bez Tomka, myślę, że ciężko by było prowadzić te wszystkie profile naraz. Bo jest tego naprawdę mnóstwo.

 

Marcin: Ja myślę, że to też widać po tych wszystkich waszych zdjęciach i tych wszystkich postach, że na pewno trzeba lubić to, co się robi i na pewno trzeba z pasją podchodzić do tego tematu, bo tylko wtedy te posty, te zdjęcia są prawdziwe, są autentyczne. A to pytanie, które miałem z tyłu głowy, to jest – jak to wyważacie, jak to równoważycie? No bo to nie jest tak, że jeden do jednego z nowego zdjęcia na Instagramie od razu przyjdzie sprzedaż. To tak nie działa. Jak to wyważyć?

 

Gosia: Na pewno trzeba być konsekwentnym w tym, co się robi. Czyli nie robić tak, że wrzuca się post i dopiero po miesiącu następny. Jak coś się dzieje, to też jednak obserwujący lubią wiedzieć. Jeżeli jedziemy na targi, to informujemy o tym we wszystkich mediach. Jeżeli mamy jakieś promocje, to oczywiście to są najważniejsze miejsca, gdzie puszczamy takie informacje. Tak samo mailing. I myślę, że to plus treści muszą być atrakcyjne, czyli te zdjęcia – Instagram głównie – opiera się, no… Tam są tylko zdjęcia. To musi ładnie wyglądać, to musi zaciekawić. Więc innymi prawami rządzi się Facebook, innymi prawami rządzi się Instagram – to wszystko trzeba na pewno poznać zanim, założy się te profile, żeby to miało jakieś przełożenie. Oczywiście też staramy się, jak ktoś fajnie się do nas zgłosi, przekazywać nasze produkty tak zwanym Influencerom, ale tylko w momencie, kiedy oni się zgłaszają do nas.

 

Marcin: Ok, jasne.

 

Gosia: I faktycznie było kilka takich przykładów, że nawet nie wiedzieliśmy, że dana osoba, która ma bardzo fajny profil na Instagramie, ma naszą pościel, tylko gdzieś ktoś nam wysłał informację, że tutaj pojawił się post, albo ze byliśmy oznaczeni w jakiejś Instastories. I wtedy kontaktujemy się z tą osobą, jak tam wrażenia, jak się śpi w naszej pościeli. Więc Instagram daje bardzo dużo możliwości, jeżeli chodzi o kontakt z klientami, z mediami również.

 

Marcin: Ok, czyli widzicie już takie przełożenie, że jakaś aktywność na Instagramie jest jakimś bodźcem później dla jakiegoś klienta do zakupu, tak? Czyli widzicie już…?

 

Gosia: Myślę, że tak. Ciężko jest to oczywiście jeden do jeden powiązać, ale myślę, że teraz firma bez konta na Instagramie – już nawet nie wiem czy mogę powiedzieć, że Facebook nie jest tak ważny, bo dalej jest ważny… Ale Instagram tworzy taką otoczkę, taki wizerunek. Więc tam jest bardzo łatwo stworzyć historię tego, jak chcemy, żeby klienci nas widzieli. Więc my na przykład bardzo dużo zdjęć natury wrzucamy, żeby przypomnieć ludziom, że jednak może nie tylko pościele, ale idźcie na spacer.

 

Marcin: Tak, tak, przytulmy drzewo.

 

Gosia: Przytulmy drzewo – dokładnie. To też jest bardzo ważne. Więc tak, staramy się, żeby ten Instagram pokazywał ładne treści i w momentach, kiedy jest to potrzebne, również informacje do samych klientów, że warto wejść na nasza stronę, bo tam są akurat jakieś super promocje.

 

Marcin: Gosia, wyobrażam sobie, że jest wśród naszych słuchaczy wiele osób, które albo mają pomysł na własny produkt, albo swój własny produkt zaprojektowały, albo wytwarzają własnoręcznie swój własny produkt i chciałyby pokazać to szerzej światu, chciałyby zweryfikować, czy to jest dobry pomysł, chciałyby po prostu wyjść w świat z takim produktem. Jeszcze nie mają sklepu internetowego, zastanawiają się, czy uruchomić sklep internetowy. Co Ty – z doświadczeniem już olbrzymim, zweryfikowanym przez życie – byś polecała taki osobom?

Jak wypromować sklep internetowy poza Internetem?

Gosia: Jeżeli produkt jest już gotowy, bardzo polecam zapisać się na jakiekolwiek targi – w Szczecinie na przykład może to być Szczeciński Bazar Smakoszy, gdzie oprócz jedzenia są tam też inne rzeczy.

 

Marcin: A w Warszawie znasz jakieś takie wydarzenia?

 

Gosia: W Warszawie nasze ulubione to Targi Rzeczy Ładnych i tam byliśmy kilka razy, zyskaliśmy mnóstwo klientów właśnie na tych targach. To jest niesamowite, jak jest się osobiście na targach i widzi się reakcję ludzi na Twój produkt.

 

Marcin: Mimikę masz na myśli?

Gosia: Tak, tak, wszystko, wszystko. Mimikę i chodzi o to, żeby wiedzieć – bo często jest tak że są produkty, które podobają się twórcom, ale…

 

Marcin: To jest wąskie grono odbiorców, z tego nie wyżyjemy.

 

Gosia: Tak, ale grono odbiorców jest tak małe, że faktycznie może być ciężko, ale mówię – pojechać na targi, pokazać to, zobaczyć reakcję, przekonać się, jak ludzie reagują na jakość, na cenę, na sam design, na wygląd, jak to działa na ich emocje, czy chcą to kupować, czy zastanawiają się nad zakupem. Bardzo dużo sugestii, które mieliśmy odnośnie produktów, wyszło właśnie od klientów. Jeżeli mieliśmy pościel, oni się dopytywali o prześcieradła – wprowadzaliśmy prześcieradła. Jeżeli mieliśmy poszewki na poduszkę z zakładką i im się to nie podobało, to wszystko zrobiliśmy na zamki. Więc nie robimy produktów dla siebie, tylko – tak prawdę mówiąc – dla klientów. To polecam w momencie, kiedy produkt jest już gotowy i fajnie, jeżeli ktoś się zastanawia nad własnym sklepem, fajnie żeby to był więcej niż jeden produkt. Czyli jeżeli szyjemy lalki, to dobrze by było, żeby one były w kilku wersjach. Że jak ktoś wchodzi już na sklep internetowy, żeby tam było kilka produktów, a nie tylko ten jeden. Więc ważne jest też to, żeby zastanowić się, co chcemy przekazać klientom. Wróćmy do tych lalek – czy to mają być zwykłe zabawki, czy to są zabawki kolekcjonerskie. Oczywiście już całkiem inną dziedziną jest przemyślenie samej polityki cenowej – w jakie kategorie ma się to wprowadzać. Czyli trzeba wszystkie materiały przeliczyć i ile czasu nam to zajmuje. Jest mnóstwo rzeczy, o których trzeba pomyśleć, a o których się nie myśli tworząc coś fajnego – to już wiem z własnego doświadczenia. Ale tak w Warszawie – jeszcze wracając do targów – Targi Rzeczy Ładnych, wiem, że są Targi WZORY, pamiętam, że były jakieś targi w Pałacu Kultury – to chyba Mustache się nazywało. Jest kilka takich miejsc i to nie tylko w Warszawie. W Poznaniu, we Wrocławiu są targi, można tego poszukać, można się zgłosić. I tam wiadomo, że trzeba zainwestować w sam wyjazd i w miejsce…

 

Marcin: Tak, ale to jest inwestycja, tak jak mówisz – to nie jest koszt.

 

Gosia: To jest inwestycja – bez tego nie ruszymy, to nie jest tak, że jak ogłosimy się na Facebooku i puścimy reklamę, to nagle dotrzemy do tysiąca odbiorów. Nie, trzeba wyjść też z tym produktem do ludzi bezpośrednio tak, żeby oni mieli okazję dotknąć, zobaczyć na żywo. To jest bardzo istotne.

 

Marcin: To co ciekawe, co mówisz, jest świetne. To jest chyba coś, co umyka często właścicielom sklepów internetowych – też mam sklep internetowy i też wpadam w tę pułapkę – że mając ten olbrzymi zasięg Internetu, jaki mamy w sklepie internetowym, zapominamy właśnie o tej szansie, o tej możliwości, którą daje bezpośredni kontakt z klientem. Na poznanie właśnie reakcji, mimiki – i to jest super, bo to jest jedyna szansa, na przykład podczas takich targów, na poznanie tych właśnie reakcji klienta. Takiej szansy nie mamy w kontakcie przez Internet, realizując zamówienie.

 

Gosia: Niestety. Możemy zbierać opinie, ale to nie jest to samo. To tak samo, jeżeli chodzi o kolorystykę naszych produktów. Na każdym ekranie ten produkt wyświetla się trochę inaczej.

Marcin: Na każdym urządzeniu.

 

Gosia: Na każdym urządzeniu. Więc często jest tak, że na przykład ludzie przychodzą do nas tutaj do sklepu i mówią, że „ojej, myślałem, że siano jest takie bardziej szare, a ono wpada w zieleń”. Ja mówię, że „no tak, wpada w zieleń”. Ale to wszystko zależy od tego gdzie, na jakim ekranie, na jakim właśnie urządzeniu było wyświetlane zdjęcie. Więc myślę, że to jest bardzo ważna rzecz. Jak już jest produkt i jest chęć właśnie założenia sklepu internetowego, można spróbować najpierw na takich targach stacjonarnych, żeby przekonać się, jakie są reakcje.

 

Marcin: Dobry pomysł na przetestowanie.

 

Gosia: Przed Świętami najlepiej.

 

Marcin: O, dobry pomysł, tak. Dobry pomysł na przetestowanie właśnie swojej idei, swojego produktu, swojego pomysłu na produkt. To była kolejna – ja już chyba tych porad naliczyłem cztery albo pięć takich złotych porad od Ciebie. To bardzo się cieszę, że znalazłaś dzisiaj czas na tę rozmowę. Ja na pewno już na lato zaplanuję sobie jakieś spanie na sianie albo przytulanie drzewa, bo jak tylko patrzę na tę pościel, to tylko taka ochota we mnie wzrasta. Wszystkich tych, którzy chcą obejrzeć wasze prace, wasze produkty, zapraszamy na stronę…

 

Gosia: www.foonka.store

 

Marcin: Oczywiście podlinkjemy wasz sklep w podcaście, w notatkach podcastu. Gosia Dziembaj, dziękujemy bardzo za czas.

 

Gosia: Dziękuję bardzo, było mi bardzo miło.

 

Marcin: Dzięki.